
Mecz najlepszej ofensywy w Primera Division z najlepszą defensywą – tak należałoby zareklamować niedzielny mecz pomiędzy Atletico Madryt, a FC Barcelona. Tego meczu jednak promować specjalnie nie trzeba. Drużyna gospodarzy prowadzona przez wytrawnego stratega Diego Simeone do tej pory dała sobie strzelić tylko dziewięć bramek (dla porównania Barcelona straciła ich aż 16), natomiast zespół gości zaaplikował rywalom już 35 trafień. A tercet Griezmann-Messi-Suarez prawdopodobnie dopiero pokaże na co go naprawdę stać. Wskazanie faworyta jest trudne, co nie zmienia jednak faktu, że można spodziewać się ciekawego spotkania.
Atletico do tej pory przegrało tylko jeden mecz w lidze. Mimo tego dorobek punkowy ekipy z Madrytu jest mniejszy niż drużyny z Barcelony. Wszystko dlatego, że Atletico bardzo dużo meczów remisuje (siedem). Z kolei Duma Katalonii mimo że rozgrywa przeciętny sezon, to zajmuje drugie miejsce i aplikuje rywalom sporo bramek. Poruszając kwestię ofensywy nie można nie wspomnieć o osobie Antoine'a Griezmanna. To on wzbudza sporo zainteresowania przed niedzielnym starciem. Przez lata grał bowiem w Atletico, ale jego rozstanie z klubem było bardzo burzliwe, co pamiętają dobrze kibice.
Trudno przewidzieć, jak z panującą atmosferą poradzi sobie Francuz. Zakładając jednak nawet, że będzie mu się grało trudno, to Messi i Suarez mogą wziąć ciężar gry i zdobywania goli na swoje barki. Łącznie zdobyli zresztą już 15 bramek, czyli prawie połowę wszystkich goli Barcy w tym sezonie La Liga.
Jeśli chodzi o historię spotkań tych drużyn, to trzeba zauważyć, że Atletico ma duże problemy. Ostatni raz wygrało z Barceloną w 2016 roku. Miało to miejsce w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów. Teraz jednak wydaje się, że szanse na przełamanie passy bez zwycięstwa są spore. Wszak goście przyjadą do Madrytu osłabieni. Z różnych względów zabraknie m.in. Alby, Semedo czy Busquetsa.