W czwartek wieczorem poznamy drugiego finalistę Superpucharu Hiszpanii. Superpucharu, który w tym sezonie ma zupełnie inną formułę niż we wcześniejszych latach. Przede wszystkim rywalizacja toczy się w Arabii Saudyjskiej. W meczach półfinałowych o awansie będzie decydowało jedno spotkanie rozgrywane na neutralnym dla obu zespołów terenie. W czwartek wieczorem piłkarze FC Barcelona zmierzą się z Atletico Madryt. Czy podopieczni trenera Diego Simeone będą w stanie sprawić niespodziankę i wyeliminują faworytów?
Nie da się ukryć, że nowa formuła rozgrywek jest sporą niewiadomą. Wielu kibiców nawet ją krytykuje. Sceptycznie są nastawieni również przedstawiciele klubów biorących udział w Superpucharze. Lecimy sześć godzin, by zagrać dwa mecze w styczniu, gdy nie mamy czasu na odpoczynek między spotkaniami w LaLiga i w Copa del Rey. A zaraz wraca Liga Mistrzów. Jaki sens ma ten Superpuchar? - cytuje słowa działaczy Valencii (która w drugim półfinale mierzy się z Realem Madryt) portal sport.onet.pl.
W każdym razie piłkarze wszystkich zespołów mają w pełni zmobilizowani podejść do rywalizacji. Zwłaszcza, że skoro już wybrali się w podróż do Arabii Saudyjskiej, to chcieliby z niej wrócić z sukcesem. Jeśli chodzi o Barcelonę, to ona w czwartek powinna wyjść praktycznie w najmocniejszym składzie. Z zespołem są największe gwiazdy, na czele z Messim, Suarezem i Griezmannem. Zabraknie jednak kontuzjowanego ter Stegena.
Duma Katalonii ma na koncie 11 z rzędu oficjalnych meczów bez porażki. Ostatnio jednak często remisowała. Tak było w trzech z ostatnich czterech spotkań. Jednak akurat w rywalizacji z Atletico na początku grudnia Barca wygrała w Madrycie 1:0. Poza tym trzeba podkreślić, że mistrzowie Hiszpanii ostatni raz przegrali z Atletico w 2016 roku. A od tamtej pory oba zespoły mierzyły się ze sobą dziewięć razy.
Atletico jednak przystąpi do tego meczu po czterech z rzędu zwycięstwach. Jeśli chodzi natomiast o mecze bez porażki, to ekipa z Madrytu jest niepokonana od pięciu potyczek.