Najsilniejsze ligi w Europie dalej pauzują, a liga białoruska konsekwentnie gra dalej. W piątek rozpocznie się już ósma seria gier w tamtejszej ekstraklasie. Tego dnia o punkty powalczą między sobą piłkarze FC Gorodeya i FC Mińsk. Mimo że nie jest to starcie czołowych ekip tabeli, to jednak w tym sezonie oba zespoły pokazały, że są nieobliczalne i mogą ucierać nosa faworytom. W bezpośrednim starciu wskazanie faworyta jest trudne, chociaż historia spotkań nakazuje dawać większe szanse na zwycięstwo gościom...
Ostatnia kolejka nie była udana ani dla piłkarzy Gorodeya, ani FC Mińsk. Ci pierwsi tylko zremisowali na wyjeździe z Ruchem Brześć. Po wcześniejszej porażce 0:2 z BATE Borysów dla kibiców było to niewielkie pocieszenie. Z kolei zespół z Mińska przegrał na własnym terenie z Torpedo Zhodino aż 2:5. To spotkanie pokazało idealnie, jaki styl gry prezentuje w tym sezonie FC Mińsk. To otwarty futbol oparty w dużej mierze na ofensywie. Jak jednak widać, nie zawsze przynosi on oczekiwane efekty. Przegrana z Torpedo nie jest wyjątkiem pod względem dużej liczby traconych bramek. Ogółem do tej pory Mińsk stracił już 15 goli, najwięcej w całej lidze.
Jeśli chodzi o pozytywy w kontekście FC Mińsk, to jest to na pewno historia spotkań. Do tej pory zespół ten grał z FC Gorodeya w Harodzieju sześć razy (oficjalne mecze) i ani razu nie przegrał. Dwie ostatnie rywalizacje zwyciężył. Trudno przewidzieć, jakiego widowiska możemy spodziewać się w piątek. Wspomnieliśmy o ofensywnym stylu gry Mińska, więc trzeba zaznaczyć, że Gorodeya prezentuje zupełnie inną taktykę. Opiera się ona na defensywie. Widać to zresztą na podstawie bilansu bramkowego. Gorodeya strzeliła cztery gole i sześć straciła.