- Wierzę, że w piątek wieczorem wygramy z Wisłą, skończymy jedną serię i zaczniemy nową – cytuje słowa bramkarza Górnika Zabrze, Martina Chudego serwis sport.interia.pl. Tyle, że podobne plany, co zabrzanie mają ich piątkowi rywale, czyli piłkarze Wisły Kraków. Spotkanie dwóch drużyn z dolnych rejonów tabeli tylko teoretycznie nie zapowiada się ciekawie. Gospodarze czekają na wygraną w lidze od 11 meczów, krakowianie pozostają bez zwycięstwa od 10 kolejek. Determinacji i woli walki graczom obu zespołów nie powinno zatem brakować. Spotkanie ma bowiem duże znaczenie również pod względem psychologicznym. Zwycięstwo jednych lub drugich może otworzyć nowy, lepszy rozdział w sezonie 2019/2020. Z kolei przedłużenie serii bez wygranej może tylko pogłębić marazm.
Pod względem odniesionych zwycięstw dorobek Górnika i Wisły prezentuje się tak samo – oba zespoły wygrały po trzy spotkania. Tyle, że zabrzanie sporo punktów zebrali jeszcze remisami, a krakowianie większość potyczek przegrali. Dlatego właśnie to ekipa spod Wawelu zamyka tabelę PKO BP Ekstraklasy z dorobkiem 11 punktów. Gospodarze mają na koncie sześć „oczek” więcej.
W przypadku Górnika można mówić, że jego gra jest lepsza niż wyniki. Podopiecznym trenera Marcina Brosza w kilku spotkaniach brakowało szczęścia. Porównując formę piłkarską obu ekip, wydaje się, że w lepszej znajdują się zawodnicy klubu ze Śląska. 11 z rzędu meczów bez wygranej sprawia jednak, że atmosfera nie jest najlepsza, a w mediach zaczęły pojawiać się informacje o zagrożonej posadzie trenera Brosza. Czy w piątek zagra on o jej zachowanie? Trudno przewidzieć. Na pewno kolejny mecz bez wygranej osłabi jego pozycję.
W kontekście Wisły tematu zmian trenerskich nie ma. Wszystko dlatego, że w listopadzie doszło do roszady. W miejsce Macieja Stolarczyka zatrudniono Artura Skowronka. Pod jego wodzą Wisła rozegrała dwa spotkania, oba przegrała. Może i sama gra wyglądała nieco lepiej niż w poprzednich rywalizacjach, ale nie przełożyło się to na punkty. A tych krakowianie potrzebują, jak tlenu...