Już w sobotę na stadionie przy ul. Łazienkowskiej w Warszawie piłkarze Legii spróbują powiększyć swoją przewagę nad wiceliderem tabeli, Cracovią i wykonać kolejny krok ku mistrzostwu Polski. Aktualnie przewaga ekipy dowodzonej przez trenera Aleksandara Vukovicia wynosi tylko trzy punkty. Jeśli zatem Cracovii udałoby się sprawić niespodziankę i w sobotę zwyciężyć, to zrównałaby się ona punktami z przewodzącą w stawce Legią. Więcej argumentów przemawia jednak za gospodarzami.
Zarówno Legia, jak i Cracovia w tym sezonie znakomicie radzą sobie na własnym terenie. Bezpośrednia rywalizacja będzie miała na Łazienkowskiej, więc jest to plus na korzyść warszawiaków. W dodatku ich rywale na wyjazdach spisują się – zwłaszcza ostatnio – wyjątkowo słabo. Byli w stanie wygrać zaledwie jeden z pięciu ostatnich meczów wyjazdowych. O przełamanie w stolicy będzie trudno. Tym bardziej, że krakowianom szczególnie się tam nie wiodło. Doskonale potwierdza to fakt, że Legia wygrała siedem z ośmiu ostatnich rywalizacji z Pasami na swoim terenie.
- Musimy uczulić zawodników na presję, jaka panuje w Warszawie, jaką wywołują kibice, zawodnicy, którzy wymuszają rzuty wolne – cytuje słowa trenera Cracovii, Michała Probierza serwis gazetakrakowska.pl. - Legia jest jednak zdecydowanym faworytem tych rozgrywek. Czeka nas ciężki bój w Warszawie – podkreślił, wypowiadając się na temat szans poszczególnych drużyn na mistrzostwo kraju.
Przyjezdni szczególną uwagę będą musieli zwrócić na Jose Kante. Po odejściu Jarosława Niezgody to właśnie ten zawodnik wyrósł na czołowego strzelca drużyny. Kante strzelił siedem bramek w siedmiu ostatnich spotkaniach ligowych. Generalnie dobra postawa Cracovii w obronie jest podstawą do tego, aby zatrzymać w sobotę gospodarzy. Siła ofensywna Legii jest bowiem naprawdę duża.