
- Spodziewam się trudnego meczu oraz przeciwnika, który zyskał pewność siebie i czuje, że jest w dużo lepszej dyspozycji niż choćby miesiąc temu - tak przed meczem z Koroną Kielce mówił trener Legii Warszawa, Aleksandar Vuković. Jego drużyna zagra na własnym stadionie i będzie chciała zrehabilitować się za ubiegłotygodniową porażkę z Pogonią Szczecin. - Chcemy szybko wkroczyć na zwycięską ścieżkę- zadeklarował trener Vuković. Szanse na to wydają się być duże. Wprawdzie Korona ma ostatnio lepszy okres, ale i tak więcej argumentów przemawia za zwycięstwem warszawiaków. Czy w sobotni wieczór będą oni powody do radości?
Na początek kilka istotnych faktów z obozu Legii. W poprzednim tygodniu jej serię pięciu z rzędu zwycięstw (cztery w lidze i jedno w Pucharze Polski) przerwała wspomniana Pogoń. To z kolei przełożyło się na spadek z pierwszego miejsca w tabeli. Czego w sobotę można spodziewać się po gospodarzach? Na pewno jakości w grze, bo ta była niezła nawet przed tygodniem w Szczecinie. Poza tym bramek. Warszawiacy do tej pory zdobyli ich 29, najwięcej spośród wszystkich zespołów w ekstraklasie. Warto przy tym dodać, że gospodarze zwyciężyli trzy ostatnie spotkania rozgrywane na Łazienkowskiej.
Korona natomiast dopiero powoli łapie oddech po kryzysie formy i zmianach w sztabie szkoleniowym. Trener Smyła potrafił wykrzesać z tego zespołu sporo, a co najważniejsze, widać to po wynikach. Kielczanie nie przegrali trzech ostatnich meczów, a w dodatku nie stracili w nich gola. Z Legią jednak ostatnio nie wiodło im się dobrze. Przegrali cztery ostatnie rywalizacje bezpośrednie.