
Wydaje się, że jeśli ktoś ma zatrzymać rozpędzony Liverpool, to ma to być Manchester United. Przypomnijmy, w tym sezonie Premier League piłkarze Liverpoolu pozostają bez porażki, a punkty stracili tylko raz. Było to na jesieni ubiegłego roku na Old Trafford właśnie z Manchesterem United. Wówczas padł remis 1:1. Cennego gola dla gospodarzy zdobył Marcus Rashford. Tyle, że najlepszego strzelca Czerwonych Diabłów prawdopodobnie zabraknie na boisku w niedzielę. Tak przynajmniej donoszą media. - Nie był w stanie biegać, ale zobaczymy jak sprawa się rozwinie w najbliższych dniach. Do niedzieli jest jeszcze trochę czasu i musimy być dobrej myśli - cytuje słowa trenera United Ole Gunnara Solskjeara serwis sport.onet.pl.
Nie da się ukryć, że bez Rashforda szanse gości na sprawienie niespodzianki będą znacząco zredukowane. Nawet i z nim w składzie eksperci i bukmacherzy dają niewielkie szanse na to, by United ponownie zatrzymali wicemistrza kraju. Liverpool gra znakomicie, kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, a do tego będzie chciał wziąć rewanż za jesienną wpadkę w Manchesterze.
Liverpool pewnym krokiem zmierza w kierunku mistrzostwa Anglii. Podopieczni trenera Jurgena Kloppa wygrali 20 spotkań i jedno zremisowali. Mimo że mają jeden mecz rozegrany mniej niż drugi w tabeli Manchester City, to i tak ich przewaga wynosi aż 14 punktów. Trudno wyobrazić sobie inny scenariusz niż wygranie ligi przez The Reds. Mimo tego trener Klopp tonuje nastroje. - Do końca sezonu wciąż jest daleko - przekonuje.
Jeśli chodzi o Manchester United, to on obecnie zajmuje piąte miejsce w tabeli i teoretycznie ma on spore szanse na realizację celu, czyli miejsce w czołowej czwórce na koniec sezonu. Teoretycznie, bo w praktyce United notują sporo wpadek i kiedy wydaje się, że złapali dobrą formę, zazwyczaj zawodzą. Jednak akurat z silnymi rywalami często prezentują się z tej lepszej strony.