Spotkanie ŁKS Łódź- Wisła Kraków raczej nie elektryzuje postronnych kibiców ekstraklasy. Zmierzą się bowiem dwie najsłabsze drużyny ligowej tabeli. Zarówno ŁKS, jak i Wisła potrzebują punktów, jak tlenu. Stawka czwartkowego meczu? Uniknięcie spędzenia przerwy zimowej na ostatnim miejscu w ligowej stawce. Obecnie tabelę zamyka Wisła, która ma tyle samo punktów, co łodzianie. Jeżeli zatem gospodarze wygrają lub remisują, to oni będą przed Wisła. Jeżeli zwycięży Biała Gwiazda, to ona zepchnie rywali na ostatnie miejsce.
Mimo że będzie to rywalizacja zespołów z dołu tabeli, to trzeba podkreślić, że w tej kampanii w ich meczach pada sporo bramek. Może i sam poziom sportowy nie będzie najwyższy, to można oczekiwać sporych emocji i bramek, które są przecież solą futbolu. - To mecz o dużym ciężarze gatunkowym, ale na pewno nie zdecyduje on o tym, gdzie ŁKS będzie grał w przyszłym sezonie - cytuje słowa trenera łodzian, Kazimierza Moskala serwis sport.interia.pl.
Słabe wyniki beniaminka nie sprawiły, że posada trenera jest zagrożona. Jak na realia ekstraklasy to nietypowe podejście. Działacze klubu nie podejmują jednak decyzji pod wpływem impulsów i zapewniają, że szkoleniowiec może komfortowo pracować. Czy to słuszna droga? Czas pokaże, ale takie podejście na pewno trzeba pochwalić.
Po 19 kolejkach ŁKS Łódź i Wisła Kraków mają dokładnie tyle samo punktów, strzelonych i straconych bramek. Również liczba zwycięstw, remisów i porażek jest taka sama. Jednak to gospodarze są faworytami. Zagrają na własnym boisku, gdzie najczęściej punktują. Wisła natomiast pozostaje bez wygranej na wyjeździe. Osiem spotkań na terenach rywali przegrała i dwa zremisowała.